Safari po Parku Krugera – 29 lipca 2008
Żyrafy, słonie, krokodyle, zebry, odławianie nosorożca (który z bliska był strasznie wielki), a lwy mają w zwyczaju
Żyrafy, słonie, krokodyle, zebry, odławianie nosorożca (który z bliska był strasznie wielki), a lwy mają w zwyczaju
W pewnym momencie na drodze zrobiło się małe zamieszanie. Okazało się, że na drogę wyszedł młody lew. Początkowo myśleliśmy, że to lwica, bo był bez grzywy. Nasz przewodnik uświadomił nas jednak, że to młody lew (ok. 2,5 roku), któremu jeszcze nie wyrosła grzywa. Wyglądał dużo gorzej niż te, które widzieliśmy w Parku Lwów. Był wychudzony, głodny i zmęczony. Położył się na drodze i postanowił odpocząć.
Nasi podróżnicy wstali o 5.30, żeby dotrzeć do Parku Krugera.
W Parku Krugera rozlokowaliśmy się w dwuosobowych domkach. Po ścieżkach między
nimi chodziły zwierzęta: małpy, perliczki, antylopy i pewnie wiele
innych, których nie widzieliśmy. Na szczęście nie widzieliśmy też tych,
o których opowiadał nasz przewodnik: o lamparcie, który zszedł do parku
po drzewie (park ogrodzony jest ogrodzeniem pod prądem) i wyciągnął z
niego studenta, o czarnej mambie, z którą spotkania nikt nie
opowiedział, bo nikt nie przeżył i parę innych, mniej mrożących krew w
żyłach.