Przejdź do treści

kolacja

Konstancja – 11 sierpnia 2008

Ciekawostką dotyczącą uprawy winorośli jest to, że pomiędzy krzewami winorośli sadzone są róże (lub zboże). A to dlatego, że róże i zboże są delikatniejsze od winorośli i służą za wykrywacze chorób, które mogą niszczyć krzewy winorośli. Zanim je zaatakują widać efekty na różach. Sprytnie.

Kapsztad (Cape Town) – 10 sierpnia 2008

Z kościoła pojechaliśmy na zwiedzanie miasta. Przechadzaliśmy się uliczkami i parkiem położonym przy parlamencie. Przewodnik opowiadał ciekawostki z historii południowej Afryki. M.in. o tym jak Brytyjczycy zakładali tu pierwsze obozy koncentracyjne. Domyślam się, że trochę inne niż te, które kojarzą się nam z obozami i łagrami z czasów II wojny światowej.

Plaża Pingwinów – 9 sierpnia 2008

Z czym jak z czym, ale z pingwinami Afryka mało nam się do tej pory kojarzyła. Aż do wizyty na jednej z plaż, które właśnie pingwiny sobie wybrały na miejsce narodzin swoich piskląt. Na plaży zbudowany jest pomost, po którym można chodzić nie wchodząc w drogę pingwinom. Ptaków te zwierzęta z bliska nie przypominają. W gniazdach były młode, aczkolwiek już trochę podrośnięte.

Góra Stołowa – 8 sierpnia 2008

Od kilku dni (po dłuższej przerwie) działa już kolejka linowa, która można wjechać na szczyt. Żądni pieszych wypraw postanowiliśmy na nią jednak wejść. Podejście trwa ok. 2 godzin i jest dość ostre. Trochę przypomina wchodzenie na Kasprowy Wierch w naszych Tatrach. Podobna jest też na górze restauracyjka, w której można się na chwilę zatrzymać.

Strusie – 6 sierpnia 2008

Strusie nie mają zębów i pierwszą rzeczą jaką połykają jest kamień (zwykle biały) kilka takich kamieni w żołądku pozwała im rozdrabniać pokarm.
Na farmie można było wejść w bliski kontakt ze strusiami. Braliśmy udział w podglądaniu, karmieniu, i… ujeżdżaniu. To ostatnie było chyba najlepsze.

Saint Lucia – 31 lipca 2008

W czasie rejsu oglądaliśmy zdjęcia jak rodzina hipopotamów zaatakowała
i rozszarpała krokodyla. Pokazywali też kieł hipopotama. Wierzę, że
takim kłem można było zrobić małe kuku krokodylowi. To ospałe z pozoru
zwierze potrafi być – jak widać – bardzo waleczne i bardzo
niebezpieczne.
Mięso krokodyli jest jadalne. Smakuje trochę jak kurczak. Mięso
pochodzi z farm krokodyli.  Raczej się nie spodziewam, że ktoś może
mieć ochotę na polowanie na nie w naturalnym środowisku…

Park Krugera – 28 lipca 2008

W Parku Krugera rozlokowaliśmy się w dwuosobowych domkach. Po ścieżkach między
nimi chodziły zwierzęta: małpy, perliczki, antylopy  i pewnie wiele
innych, których nie widzieliśmy. Na szczęście nie widzieliśmy też tych,
o których opowiadał nasz przewodnik: o lamparcie, który zszedł do parku
po drzewie (park ogrodzony jest ogrodzeniem pod prądem) i wyciągnął z
niego studenta, o czarnej  mambie, z którą spotkania nikt nie
opowiedział, bo nikt nie przeżył i parę innych, mniej mrożących krew w
żyłach.

Pretoria – 27 lipca 2008

W pewnym momencie na ulicę, po której szliśmy wpadł rozpędzony opancerzony samochód. Widząc nas na ulicy wcale się nie przejął i nie zwolnił. Bardzo mało brakowało, żeby przejechał Patrycję… Nasz przewodnik powiedział, że to był samochód wiozący pieniądze i one rządzą się swoimi prawami.

Park Lwów i South African National Museum of Military – 25 lipca 2008

Park Lwów” jest czymś pomiędzy rezerwatem i ogrodem
zoologicznym. Samochodem dojeżdża się do dużej zagrody, w środku której
żyją sobie rodziny lwów. Każda na swoim – ogrodzonym – terenie. Jest
takich rodzin kilka. Samochód przejeżdża o odległości kilku metrów od
leżących lwów. Czasami lwy podchodzą do samochodu. Po odsunięciu szyby
w oknie zdjęcia same się robiły.